Gwałt na komisariacie, strzelanina w biały dzień w jednej z podkijowskich miejscowości, wątpliwe wyniki śledztw w najgłośniejszych sprawach - tak wygląda w ostatnim czasie działalność ukraińskich organów ścigania. Ukraińcy mają coraz częściej dosyć wiecznego ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa, który mimo braku sukcesów pozostaje na swoim stanowisku już 6 lat.
Ukraińska policja, czy wcześniej milicja, nigdy nie miała dobrej prasy. Słynęła z korupcji, torturowania zatrzymanych, była niedoinwestowana, pracowała na słupki, a nie na prawdziwy rezultat. Jedynym wyjątkiem był lipiec 2015 roku, kiedy to zapoczątkowano niedokończone zresztą później reformy.
Miało być nowocześnie, jak na Zachodzie, a wyszło, jak zwykle. Początkowo Ukraińcy robili sobie selfie z nową policją, teraz raczej wolą jej unikać. Byli funkcjonariusze, którzy nie zdali ponownych egzaminów, wrócili na swoje stanowiska poprzez decyzje sądów (zrobiło tak 93% z nich). Policjanci znów są oskarżani o korupcję i znów pracują na słupki. To ostatnie oznacza nie tylko nierejestrowanie niektórych przestępstw, ale też szukanie kozłów ofiarnych, których można ogłosić, że byli sprawcami.
Niedawno, po tym, jak w miejscowości Kaharłyk (Kahorlik), zgwałcono młodą kobietę wezwaną na komisariat jako świadka, a innego mężczyznę torturowano, znów zaczęto wspominać wydarzenia sprzed 7 lat, kiedy to wówczas jeszcze milicjanci dopuścili się podobnego przestępstwa we Wradijiwce na południu kraju. Choć tam akurat działała cała mafia złożona z pracowników organów ścigania, polityków i przestępców. Nie wykluczone jednak, że i w Kaharłyku śledztwo wykaże jej istnienie. Z kolei 29 maja w Browarach pod Kijowem doszło do strzelaniny między prawie setką tituszek wynajętych przez przewoźników, którzy nie mogli podzielić tras poszczególnych autobusów. Wymiana ognia miała miejsce nad ranem na jednym z osiedli.
W przypadku Kaharłyka policja zignorowała wcześniejsze skargi składane na funkcjonariuszy, którzy potem dopuścili się gwałtu i tortur. W przypadku Browarów, już kilka dni przed strzelaniną mieszkańcy mówili o zwiększonej liczbie tituszek w mieście i ich aktywności na przystankach transportu miejskiego.
Do listy porażek ministra spraw wewnętrznych można dopisać niewyjaśnione sprawy zabójstw: aktywistki Kateryny Handziuk oraz dziennikarza Pawła Szeremeta. W tej ostatniej na podstawie dość wątpliwych dowodów zatrzymano aktywistów pomagających, między innymi, ukraińskim żołnierzom na froncie.
Wszystko to daje podstawy ku temu, aby mówić, że rozpoczęta hucznie reforma organów ścigania na Ukrainie zakończyła się porażką. W dużym stopniu odpowiada za to właśnie Arsen Awakow - człowiek, który stoi na czele MSW od 6 lat. To unikalny przypadek w historii współczesnej Ukrainy. Żaden szef żadnego resortu nie utrzymał się na stanowisku tak długo i żaden tak uparcie nie trzymał się swojego stołka, nawet gdy dochodziło do pełnej kompromitacji jemu podległych. Przeżył już 4 premierów i 5 składów rządu. Nawet, gdy 56% Ukraińców policji nie ufa (dane opublikowanego w maju sondażu Centrum Razumkowa).
Co więcej, pozycja Arsena Awakowa w oczach prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wydaje się rosnąć. Najpierw szef państwa mówił, że daje mu w nowym rządzie pół roku na próbę, później już o tym zapomniał, a ostatnio w czasie dużej konferencji prasowej nazwał go “potężnym ministrem”.
Pojawia się zatem uzasadnione pytanie, dlaczego prezydent nie usunie Arsena Awakowa ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych. Odpowiedzi jest co najmniej kilka i żadna nie opiera się na profesjonalnych zdolnościach szefa MSW:
- Arsen Awakow rzeczywiście jest potężnym ministrem: ma 130 tysięcy podległych. Funkcjonariusze są w całym kraju, w każdym jego zakątku. Tam często nie dociera władza prezydencka. Wołodymyr Zełenski ma bardzo słabą reprezentację w regionach, a zatem automatycznie siła lokalnych przedstawicieli MSW podporządkowanych Arsenowi Awakowowi rośnie,
- MSW kontroluje nie tylko policję, ale także Gwardię Narodową, Służbę do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych, Służbę Graniczną, Służbę Migracyjną,
- Arsen Awakow powiązywany jest też z paramilitarnymi organizacjami nacjonalistycznymi, które wchodzą w orbitę partii Korpus Narodowy,
- szef MSW nie jest aktywny politycznie. Zatem na scenie politycznej nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla prezydenta, czy jego partii Sługa Narodu,
- według niektórych analityków, Wołodymyr Zełenski ma być także wdzięczny Arsenowi Awakowowi za zachowanie organów ścigania w czasie zeszłorocznych wyborów. MSW walczyło z naruszeniami (w dużym stopniu trzeba przyznać uczciwie), w tym też z tymi, do których miał się dopuścić sztab ówczesnego prezydenta Petra Poroszenki, który był głównym konkurentem obecnego szefa państwa,
-nie wiadomo, kto mógłby zastąpić Arsena Awakowa. Obecne władze mają bardzo duże problemy ze znalezieniem kandydatów na ministrów.
Wydaje się zatem, że jedyna szansa na zmianę na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, pojawi się tylko wtedy, gdy prezydent zrozumie, że działania policji szkodzą jego popularności. A na wyniki sondaży Wołodymyr Zełenski jest bardzo czuły. Chyba bardziej niż na to, czy obywatele mogą się czuć bezpiecznie.
#Ukraina #MSW #Awakow #Avakov #reformy #Zełenski #SługaNarodu #Browary #Kaharłyk #Handziuk #Szeremet
Comments